Miało być intrygująco i kontrowersyjnie - Warszawa, zombie-Żydzi, neofaszyści i Arkadia. Do tego bohater, który nie jest bohaterem, zbyt młode feministki i krążący po okolicy diabeł-erotoman. Jednak gdzieś miedzy alegoriami o skomplikowanej polskiej przeszłości oraz zabawą formą i treścią brakuje czegoś więcej. Dostajemy więc po prostu dość dobrze napisaną książkę z całkiem niezłą (na początku) historią, która wykorzystuje modną konwencję i kilka popularnych stereotypów. Niestety pomysły skończyły się autorowi gdzieś w połowie pisania i nie do końca wiedział co z tym zrobić. I zostało mu już tylko brnięcie w groteskę..
Większość komentatorów zwraca uwagę przede wszystkim na to, czym na co dzień zajmuje się autor. Szkoda, że po tak ciekawie się zapowiadającej książce zostaje w pamięci przede wszystkim to..